wtorek, 27 lipca 2010

Teraz, już!

Tak, jestem w gorącej wodzie kąpana. Zbyt często ulegam emocjom i działam bez zastanowienia.
Właśnie tak znalazł się u mnie Axel i Magnus. Zobaczyłam zdjęcia małych, białych kuleczek i przepadłam - reszta nie była ważna, chciałam pieska jak najszybciej mieć dla siebie.
Widać tak już mam, ale nie żałuję tych decyzji ani troszeczkę, bo lepszych psów nie mogłam sobie wymarzyć. Mimo, że tak bardzo się od siebie różnią dla mnie są idealni, idealnie pasują do mojego obecnego trybu życia i idealnie się ze sobą dogadują. Nie można się nie uśmiechnąć widząc jak się tłuką i ganiają z bananem na mordkach. No a Axel bez wątpienia na zawsze pozostanie tym jedynym i najważniejszym, jak to się mówi.. psem życia.
Ale jeśli znowu będę chciała odwalić taką jazdę widząc ślicznego szczeniaczka to proszę mnie trzepnąć porządnie, coby się w główce z powrotem poukładało. Bo następny musi być bardzo dokładnie przemyślany, wyczekany i również idealny, a fartem może się 3. raz nie udać. No i tym razem będzie to kudłaty owczar, bo mimo, że inne opcje też wchodziły w grę, to jednak pies MUSI być kudłaty ;) przynajmniej tyle już wiem.. Wiem również, że nie dołączy do naszego stadka szybciej niż za min. 3-4 lata. I to takie zdecydowane minimum.
Tak, mam jeszcze czas.. ale jeśli akurat nie działam impulsywnie (co zdarza się raczej nieczęsto, ale zdarza się), lubię sobie dokładnie planować. I tak będzie tym razem.
A na razie mam swoje białasy, z którymi jest mi bardzo dobrze i oby tak było jak najdłużej ;)

Jeszcze jedno. Od czasu do czasu Axel staje na dwóch łapach przed biurkiem, piszczy, warczy i wydaje z siebie inne podobne dźwięki. Teraz robi to samo. A ja za cholerę nigdy nie wiem o co mu chodzi, bo na tym biurku nie ma nic co mogłoby go interesować. Już nawet go tam stawiałam, żeby wziął co chce i spadał. Ale nie, bo go na biurku paraliżuje i koniec. Dałam mu przed chwilą małą owcę, która tam leżała. Pobawił się, poszarpał.. i kiedy już myślałam, że to było właśnie , znowu poszedł pod biurko piszczeć. I weź go zrozum.



Magnus w wersji "Zmokła kura"





A propos małych, ślicznych szczeniaczków.. Od początku mogłam się domyślać, że z Axela nic grzeczniutkiego nie wyrośnie ]:->



 

A z Magnesa zawsze był słodziak ;)









środa, 14 lipca 2010

Ach, wakacje!

Ciężko mi uwierzyć, że minęła już połowa lipca, nawet nie zauważyłam kiedy to zleciało.
Spędziłam ten czas wygrzewając się w Chorwacji, o tu:


i tak prawie codziennie.. :)
psiska zostały w domu i miały się całkiem dobrze, ich futra wyglądały nie najlepiej, ale szybko się tym zajęliśmy i jest ok.
Teraz mam wielką ochotę na agility, więc mam nadzieję, że uda się w najbliższym czasie wybrać na plac i pobiegać :)
Magnus wchodzi w jakże przyjemny okres dorastania. Podczas ostatniego pobytu u dziadka, kiedy wychodziłam z dwoma na spacer, Axel biegał luzem (jest to w mieście, a on ignoruje ludzi i pieski! < skacze z radości >), Maniek oczywiście na smyczy. Jego zachowanie wygląda mniej więcej tak: "mamo, mamo, czemu tak wolno idziesz, biegnijmy! jak chcesz to cię pociągnę, oooooo ptaszek, zapoluję na niego! chwilę, muszę jeszcze nalać na to drzewko i wydrzeć mordkę na tamtego psa!". Tak więc jest dość wesoło ;)

pozdrawiamy!