piątek, 30 kwietnia 2010

takie tam..

dzień dzisiejszy minął dość przyjemnie, nareszcie wolne! i to caaaaaały tydzień, ale planuję spędzić go dość aktywnie, z psami i nie tylko ;) dosyć obijania się! na dobry początek poszłam z małymi, białymi do lasu, bo mamy bliziutko.
mamy jakieś 10 min drogi, ale zdążyli mnie w tym czasie zdenerwować, a raczej Magnes :d tak, to ten grzeczniejszy! ciągnął jak koń i startował z mordeczką do każdego psa za ogrodzeniem, a Axel szedł wyjątkowo grzecznie, tuż przy nodze i olewając pieski. Jednak znowu nie chciał jeść, a jak nie ma motywacji to nie ma pracy. Trudno. Uczymy niewybredności i oprócz żarcia zabieramy na spacery zabawkę, bo to jak na razie nie zawodzi. Na szczeście na spacerach jest posłuszny i przybiega zawsze kiedy go wołam, tylko jest na tyle bezinteresowny, że nie chce za to nagród ;)
Za to Magnes postanowił mnie sprawdzić. Na prostej drodze w lesie wystrzelił jakieś 100 m przede mną i zupełnie nie słyszał wołania. Wiem, że nie powinnam go wołać jeśli wiem, że nie przyjdzie, ale jak mam tego nie robić mając przed oczami wizję nadjeżdzającego na przeciw samochodu? bo czasami jeżdzą tą drogą. Dobrze, że po chwili sobie o mnie przypomniał i wrócił na pełnych obrotach, pewnie po prostu chciał poczuć wiatr we włosach ;)
po weekendzie będą relacje z treningów, oby Axel pracował, oby!

kilka zdjęć pospacerowych:






pozdrawiamy, M & mimo wszystko najfajniesze psy na świecie! :)

ps. niedługo pojawi się tu kilka zmian, może w końcu będzie to jako tako wyglądało ;) RCookie, dzięki!

niedziela, 25 kwietnia 2010

Treningowe relacje

Sama nie wiem od czego zacząć, bo mam w głowie tyle myśli, że już mi się wszystko plącze. W pierwszej kolejności jestem zdenerwowana. Ostatnio niedzielami często mi się to zdarza. Na Axela, na siebie, na naszych gości z dziećmi, które lecą do "Acielka", który nie jest zainteresowany, a później płaczą, bo Magnus na nich naszczekał.
Od początku..
Wczorajszy trening z Magnesem super! Jeżeli się nie zmieni, to będę mogła dużo z nim zrobić, bo ma motywację. Jak jest żarcie to nic innego nie istnieje i to mi się bardzo podoba. Na frisbee również się fajnie nakręca, więc może, może..
Dzisiaj z Axelem.. hmm. Właściwie to nic nowego. Ma mnie w głębokim poważaniu, skupia się wtedy kiedy chce, bierze smaki kiedy chce. Z posłuszeństwem u niego naprawdę cienko. Ja się bardzo denerwuję, on jest nakręcony na wszystko co dzieje się wokół, ja na niego krzyczę i mam ochotę mu przywalić, on tym bardziej nie chce ze mną pracować. Błędne koło się zamyka.
Na początku treningu pracował nienajgorzej. Zajęcia były głównie w terenie, najpierw ciągnął na smyczy jak nienormalny, ale na miejsu ładnie się skupiał, siadał, warował, zostawał.. miód na moje serce. Nawet szedł przy nodze jak wracaliśmy! Później poszliśmy drugi raz i była masakra. Naprawdę bardzo się denerwowałam, miałam ochotę rzucić smycz, rozpłakać się, a ten kretyn niech leci gdzie chce. Na placu zamknęłam go w klatce, żeby trochę odpoczął. Na końcu zajęć wypuściłam go, wzięłam zabawkę (bo książe nie miał zamiaru jeść, mogłabym mu to wepchnąć do buzi, a i tak by wypluł) i poszłam z nim na hopkę. Skakał, ale zwiewał. Poszłam na tunel. Olśnienie! hopka + tunel lub sam tunel i mam innego psa. A w nagrodę dziki szał z zabawką.
I jak ja mam to rozumieć, niech mi ktoś powie. Naszła mnie taka myśl, że może on po prostu nie może mieć czasu, żeby myśleć. Kiedy biegnie, a ja krzyknę "hop!", nie ma czasu, żeby się rozmyślić, więc skacze. Kiedy mówię siad, jego reakcja to "co? siad? niee, po co siad? patrz, tam jest ciekawiej, ooooooo piesek!", zanim wykona komendę, znajdzie 5 ciekawszych rzeczy do zrobienia.
Dzisiaj miałam szczerą ochotę, żeby odpuścić i zrezygnować z agility z Axelem. Ale nie odpuszczę mu, za dużo nerwów mnie to kosztowało, żeby teraz sobie ot tak odpuścić, ooooo nie. Bardziej się zmotywuję. Za tydzień 1-2 dni przed treningiem nie dam mu żarcia, może wtedy na placu będzie jadł, a takie przerwy miał nie raz więc nic mu nie będzie. W 100% spalam miskę. Chyba zrobię też tak jak mówiła mi Beata, dam mu spokój. Będę ćwiczyć przy nim z Magnusem, a go oleję, żeby sam zaczął domagać się uwagi.
Ech, co ja mam z tym psem.. a nie chcę mu odpuszczać, bo on naprawdę lubi biegać na torze, tylko z posłuszeństwem ma dziecko problemy..

Odrobinę zdołowana M&burki

czwartek, 22 kwietnia 2010

Wstęp

Zabieram się za założenie tego bloga już tyyyyyyle czasu.. no i w końcu jest, niesamowicie piękny, ale jest. Na pewno wprowadzę tu jeszcze wiele zmian, ale na razie niech zostanie jak jest.

no więc od początku.. Ja nazywam się Magda i mam 17 lat. I w zasadzie to tyle o mnie ;) jako, że blog będzie głównie psi, niech będzie o nich.

Axel to pies w typie maltańczyka, drugi czworonóg jaki pojawil się w moim życiu, ale bez wątpienia najważniejszy już na zawsze ;) w lipcu tego roku skończy 2 lata (jak ten czas leci!), trochę się szkolimy i bawimy się w agility, a raczej zaczynamy. Jest bardzo otwarty na ludzi i psy, co niejednokrotnie wcale nie jest zaletą. Oprócz tego ma w sobie duuuużo energii, uwielbia biegać! to zdecydowanie to co tygryski lubią najbardziej ;) Sztukę denerwowania mnie zdążyl opanować niemalże do perfekcji, nieraz zdarza nam się nie dogadywać, co nie oznacza, że nie jest wspaniały. W końcu to Axel!

O Magnusie na dzień dzisiejszy jeszcze nie potrafiłabym pisać takich referatów jak o Axelu.. bo jestesmy razem zbyt krótko, jednak trochę już się poznalismy ;) jest grzywaczem chińskim pp z hodowli od Zbójnika Ondraszka. Ma prawie 5 miesięcy, ze mną jest od ponad miesiąca. Tak myslę.. bo dokładnej daty nie pamiętam ;) zupełnie nie mam głowy do dat. Najważniejszą wartoscią w życiu tego psa jest jedzenie. Lubi inne psy, ale kiedy zobaczy żarcie nic innego nie istnieje. Oprócz tego straszny z niego przytulak!

no i wlasciwie to chyba tyle o nich. Jest mnóstwo rzeczy o których chcę napisać, ale wszystko w swoim czasie ;)

pozdrawiamy,
Magda i białasy!