niedziela, 25 kwietnia 2010

Treningowe relacje

Sama nie wiem od czego zacząć, bo mam w głowie tyle myśli, że już mi się wszystko plącze. W pierwszej kolejności jestem zdenerwowana. Ostatnio niedzielami często mi się to zdarza. Na Axela, na siebie, na naszych gości z dziećmi, które lecą do "Acielka", który nie jest zainteresowany, a później płaczą, bo Magnus na nich naszczekał.
Od początku..
Wczorajszy trening z Magnesem super! Jeżeli się nie zmieni, to będę mogła dużo z nim zrobić, bo ma motywację. Jak jest żarcie to nic innego nie istnieje i to mi się bardzo podoba. Na frisbee również się fajnie nakręca, więc może, może..
Dzisiaj z Axelem.. hmm. Właściwie to nic nowego. Ma mnie w głębokim poważaniu, skupia się wtedy kiedy chce, bierze smaki kiedy chce. Z posłuszeństwem u niego naprawdę cienko. Ja się bardzo denerwuję, on jest nakręcony na wszystko co dzieje się wokół, ja na niego krzyczę i mam ochotę mu przywalić, on tym bardziej nie chce ze mną pracować. Błędne koło się zamyka.
Na początku treningu pracował nienajgorzej. Zajęcia były głównie w terenie, najpierw ciągnął na smyczy jak nienormalny, ale na miejsu ładnie się skupiał, siadał, warował, zostawał.. miód na moje serce. Nawet szedł przy nodze jak wracaliśmy! Później poszliśmy drugi raz i była masakra. Naprawdę bardzo się denerwowałam, miałam ochotę rzucić smycz, rozpłakać się, a ten kretyn niech leci gdzie chce. Na placu zamknęłam go w klatce, żeby trochę odpoczął. Na końcu zajęć wypuściłam go, wzięłam zabawkę (bo książe nie miał zamiaru jeść, mogłabym mu to wepchnąć do buzi, a i tak by wypluł) i poszłam z nim na hopkę. Skakał, ale zwiewał. Poszłam na tunel. Olśnienie! hopka + tunel lub sam tunel i mam innego psa. A w nagrodę dziki szał z zabawką.
I jak ja mam to rozumieć, niech mi ktoś powie. Naszła mnie taka myśl, że może on po prostu nie może mieć czasu, żeby myśleć. Kiedy biegnie, a ja krzyknę "hop!", nie ma czasu, żeby się rozmyślić, więc skacze. Kiedy mówię siad, jego reakcja to "co? siad? niee, po co siad? patrz, tam jest ciekawiej, ooooooo piesek!", zanim wykona komendę, znajdzie 5 ciekawszych rzeczy do zrobienia.
Dzisiaj miałam szczerą ochotę, żeby odpuścić i zrezygnować z agility z Axelem. Ale nie odpuszczę mu, za dużo nerwów mnie to kosztowało, żeby teraz sobie ot tak odpuścić, ooooo nie. Bardziej się zmotywuję. Za tydzień 1-2 dni przed treningiem nie dam mu żarcia, może wtedy na placu będzie jadł, a takie przerwy miał nie raz więc nic mu nie będzie. W 100% spalam miskę. Chyba zrobię też tak jak mówiła mi Beata, dam mu spokój. Będę ćwiczyć przy nim z Magnusem, a go oleję, żeby sam zaczął domagać się uwagi.
Ech, co ja mam z tym psem.. a nie chcę mu odpuszczać, bo on naprawdę lubi biegać na torze, tylko z posłuszeństwem ma dziecko problemy..

Odrobinę zdołowana M&burki

2 komentarze:

  1. Mam piesa w typie maltańczyka i muszę powiedzieć, że przy uczeniu się jakiejkolwiek komendy mam problemy podobne do Twoich...wcześniej, gdy miałam sznaucera miniaturę, w ogóle nie było problemu ze skupieniem uwagi na mnie ('żarcie! żarcie! żarcie!') teraz...mimo, że J. uwielbia jedzenie, bardziej interesuje go obmyślanie forteli, jak mi je tu zabrać, albo jak je dostać, byle tylko nie wykonać komendy. I problemy też niestety są spore z małym cwaniakiem... Także łączę się w bólu :) i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam inne obserwacje co do Axela, wprawdzie nie było mnie z Wami w terenie, ale..
    Zawsze inaczej wygląda to jak pracujemy z psem niż jak ktos to ogląda.
    Pamiętam Axela poczatki, zero skupienia na placu na czymkolwiek. Zrobiliście ogromne postepny, ogromne
    Wiadomo, ze nie zawsze jest łatwo, tym bardziej powinny sukcesy cieszyc
    Baw sie tym równie dobrze jak psy i obiecuję, ze będzie lepiej
    Joyosławowi moge wpychac zabawkę do buzi, nieraz po prostu nie chce się bawić, przecież się nie powieszę i dołować nie będę :), pracujemy małymi kroczkami nad zabawką, może, może w przyszłości się uda. Fantastyczny jest pod innymi względami, nawet jeżeli zechce zabawkę do końca zycia mieć w doooopie :>

    OdpowiedzUsuń